Strach – najbardziej obezwładniająca, przerażająca, najpotężniejsza z najpotworniejszych bestia. Tym potężniejsza, im dłużej ją karmimy. Bo przecież wymówki rozmnażają się przez pączkowanie, brak zołzy weny jest gotowym hasłem do poddania się, a bez Muz to nawet nie ma co o tym pisaniu myśleć…

 

 

 

A może czas przestać się bać? Krok za krokiem. Słowo za słowem. Oto moja recepta.

Nie bój się, że jesteś inny.

Tak, jesteś.

Każdy jest jedynym w swoim rodzaju patchworkiem pochodzenia, wychowania, charakteru, przekonań, doświadczeń. Spostrzeżeń, myśli, uczuć. Niepowtarzalną cząstką wszechświata. I to właśnie jest twoją siłą. Najpotężniejszą z możliwych. Bo nikt nie będzie pisał o tym, co ty w taki sposób, jak ty. Nikt.

 

Nie bój się, że nie umiesz pisać.

Nikt nie umie. Wszyscy się uczą.

Hemingway nie urodził się z planem na „Komu bije dzwon” a Tolkien nie recytował fragmentów „Władcy pierścieni” w kołysce. Z pisaniem jest jak z chodzeniem, czytaniem, pływaniem – tego po prostu się uczysz. Nie musisz umieć pływać, prawda? Ani jeździć na wrotkach. Ani szydełkować. Uczysz się, bo chcesz to robić.

 

Nie bój się, że nie masz talentu.

Bo co to jest „talent”? Starożytni mawiali, że o gustach się nie dyskutuje, prawda? Czy utalentowana była Agatha Christie, którą wyrzucono ze stowarzyszenia pisarzy angielskich za złamanie zasad pisania kryminałów? A Camilla Läckberg, która na swoich książkach i ich ekranizacjach zarabia miliony, chociaż jest zaledwie dobrym rzemieślnikiem? Talent to rzecz względna. A nawet jeśli okaże się, że jednak go nie masz, to możesz przecież zostać bardzo dobrym rzemieślnikiem słowa, który nie będzie miał sobie równych.

 

Nie bój się, że piszesz źle.

Ewentualnie nie pisz. Bo wtedy na pewno nie będziesz źle pisał.

A poważnie – nawet jeśli rzeczywiście nie najlepiej piszesz to już fakt, że piszesz, jest krokiem do przodu. Nie każdy potrafi ugotować dobry rosół za pierwszym razem. Nie od razu pilé wychodzi wszystkim jak Barysznikowowi. Nie od razu twój autoportret przypomina człowieka. Do wszystkiego dochodzi się z czasem. I to właśnie na tym fajnie się skupić – na czasie. I na praktyce. Ćwiczenia czynią mistrza.

 

Nie bój się, że nie znajdziesz tematu.

Też się bałam.

Bo tematy są skrzętnie poukrywane i tylko najbieglejsi w sztuce szukania, inwigilowania i docierania do sedna je odnajdują, nieprawdaż?

Tematy są wszędzie. Wszędzie. Temat to dźwięk klaksonu, kolor szalika, butelka po mleku. To, co jest i to, czego nie ma. Utracona przyjaźń, niezdany egzamin, pies, który kopie dziury na słonie za tęczowym mostem.

 

 

Pisz.

Po prostu.

Nawet jeśli będą to „tylko” posty na FB o pogodzie za oknem. „Tylko” opisy na Insta o kolejnej owsiance na kolejne śniadanie. Niewysłane listy do kogoś, kto dał ci kosza albo post-itowe notki do szafy, że znów nie masz się w co ubrać i że jak ona może.

Nawet jeśli każda próba to będzie tylko jednowyrazowe hasło.

Nawet jeśli połowy kartek z zapiskami nie rozczytasz, a drugą połowę zgubisz.

Nawet jeśli będą się śmiać, nie rozumieć, patrzeć wymownie, zamieniać w ogry.

Pisz.

Gwarantuję, że nikt nie napisze takiej historii jak ty.

2 Replies to “Jak przestać się bać pisać?”

  1. Świetne. I jakże trafne.!!! I powiem więcej mam zamiar się zastosować do Twojej rady czyli poprostu zacząć pisać….

    1. Polecam gorąco! Sam czasem pisze po prostu posty na FB lub Insta – to naprawdę świetne ćwiczenie. Wbrew pozorom dające dużo, bo ćwiczymy i język, i formę. (Można pisać zabawne dykteryjki, sprawozdania dnia a la depesza lub po prostu ćwiczyć różne formy dla jednego tematu).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *