Styl to ty. To, jak żyjesz, jak myślisz, jaką herbatę lubisz, jak się ubierasz i jakiej muzyki słuchasz. Kształtujesz swój styl w każdej dziedzinie życia. Także w pisaniu. Bo twoje pisanie to twoje wrażenia, przemyślenia i pomysły ubrane w twoje słowa. Ale skąd masz wiedzieć, że te słowa są na pewno twoje? Nie skopiowane, nie zaadoptowane z warsztatu twojego mistrza? Nie wyuczone z kursów, szkoleń i podręczników pisania? Szukaj! To jedyna droga. A jak? Możliwości jest kilka.
Czytaj.
Czytaj to, co się interesuje, kręci, pochłania. Ale czasem przeczytaj coś spoza swojej galaktyki. Jesteś fanem non fiction? Sięgnij po klasykę fantastyki – Andre Norton nie gryzie. Znasz wszystkie smoki literatury? Weź do ręki biografię Stana Lee. Nie trafiłeś? To nic – za jakiś czas spróbuj znowu. I niekoniecznie bestsellery mam na myśli. Może coś niszowego, może coś starego? Spytaj o rekomendację babcię, sąsiadkę, panią z biblioteki.
Dzięki temu poznasz nie tylko różnorodne gatunki literackie. Zobaczysz także, jak w różny – i często odmienny – sposób można przelewać na papier to, co chce się przekazać światu. Jak wiele jest możliwości. I znajdziesz niejedną inspirację, by samemu spróbować.
Nie bój się eksperymentować.
Rozczłonkuj tekst na akapity, zdania, słowa. Czy są długie, czy krótkie? Pełne metafor, opisów i przymiotników czy oszczędne, żołnierskie wręcz? Czy tekst nie daje odetchnąć, biegnąc szybko i wartko, czy wręcz odwrotnie – koi, pozwala się zrelaksować, odpocząć. Kto jest narratorem – nieboszczyk, mały chłopiec, kot? Czy bohaterów poznajesz dzięki obrazowi pojawiającemu się w głowie, czy w krótkim i treściwym opisie typu biogram w encyklopedii?
Zobacz, jak wygląda to u Ciebie. Czy łatwiej Ci pisać kwieciście, czy słowa płyną jak rzeka, czy jednak wyrzucasz z siebie oszczędne treści? Czy narrator zjawia się od razu, naturalnie, czy trudno Ci go znaleźć i panuje zamieszanie? Jakie obrazy widzisz w głowie, czytając swój tekst? Czy o takie Ci chodzi?
Pokombinuj. Pobaw się tym, co napisałeś. Rymem, rytmem, słowotwórstwem. Kto powiedział, że słowa nie mogą być brudnobure spływające z ociąganiem z pióra wspomnień. Ale wypchane radością pawiotrysków?
Zobacz, na czym Ci zależy, a co jest nieistotne. Twój tekst to puzzle. Ułóż je tak, jak masz na to ochotę. A potem inaczej. I jeszcze inaczej. Sprawdź, które obrazy Ci się podobają, a które nie. I dlaczego. Badaj, ucz się, szukaj. Łam zasady. I twórz nowe. Własne.
Bądź ciekawy.
Spróbuj, jak czujesz się w sytuacji zupełnie Ci nieznanej. Poszukaj kogoś, kto cię potrzebuje. Stowarzyszenia, domu kultury, schroniska dla zwierzaków? Portalu internetowego? Do prowadzenia konta w social mediach, recenzji planszówek lub do spacerów z psami. Rozmawiaj z ludźmi na przystanku, w sklepie, w pociągu. Podpatruj, jak się ubierają, jak ruszają, co robią. Otwórz się na nich, na ich opowieści, doświadczenia. I na siebie, na swoje odczucia związane z nowymi sytuacjami.
To pozwala wyrwać się z własnego świata, zmienić punkt widzenia. Zamienić się z kimś miejscami. Zrozumieć, dlaczego ktoś woli pomidorową i dlaczego to jest OK. Spróbuj to opisać. Ubrać ten inny świat, rozmowy, reakcje w słowa. Tak, by nie zatraciły oryginalności i wyjątkowości. By nadal były „ich”, mimo że to Ty o tym piszesz. To jak malowanie czyjegoś portretu – ćwicz tak długo, dopóki nie ujrzysz podpatrzonych ludzi w swoim tekście.
Ucz się od najlepszych.
Teraz to są fanficki, kiedyś – po prostu pisało się stylem ukochanego autora. Okres świetności Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w moim życiu to brykające różowe chmurkorożce w czasach, gdy o żadnych -rożcach w ogóle się nie słyszało. Opowiadania z ery hyboryjskiej, opowiastki z trylogii Bourne’a. Za każdym razem, gdy ktoś cię zauroczy, zaciekawi – spróbuj napisać coś jego stylem. Jeden wiersz, kilka zdań. To wyśmienite ćwiczenie.
Bądź sobą.
To najważniejsza ze wszystkich rada. Bo nic na siłę. Nie dlatego, że modne, że na ściance, że wszyscy. W sztuce fałsz wychodzi od razu. I nawet jeśli ktoś się nabierze – z czasem ty sam nie będziesz dobrze czuł się w sztucznej skórze, w którą się wpakowałeś. Pisz jak czujesz, od serca – sobą. Tak, jak myślisz. Tak, jak mówisz.
Jeśli coś Ci nie pasuje, nie przekonuje Cię – nie idź w to na siłę. Może jeszcze za wcześnie? Może to za dużo? Może teraz jest czas na coś innego? Pisanie to ciągła nauka – nie wszystko opanujesz od razu. Nie wszystko też opanować musisz. Dlatego nie śpiesz się i nie rób nic w niezgodzie ze sobą. I tak zdążysz.
Czym jest własny styl? To coś, co nie przesłania tematu ani formy utworu. Coś, co je wyróżnia. Coś, co czytelnik zapamiętuje. Nieuchwytność, której nie da się ująć w definicję.
Własny styl to zaklęty w słowach charakter piszącego.